Strona główna

Dar opieki nad chorymi

O potrzebie istnienia placówek opieki paliatywnej, jubileuszu piętnastolecia działalności i wyzwaniach na przyszłość z s. M. Piotrą Lisakowską- elżbietanką, dyrektorem Hospicjum św. Elżbiety w Złotowie rozmawiał
p. Marcin Jarzembowski

 

 Słowo „hospicjum” jeszcze piętnaście lat temu budziło u wielu osób niepewność, obawy. Czy dzisiaj, kiedy obchodzimy jubileusz placówki w Złotowie, to nastawienie się zmieniło?

Uważam, że idea hospicyjna i jej rozwój poszły w bardzo dobrym kierunku. Dzisiaj ludzie mają znacznie większą świadomość. Bardziej się otwierają i widzą, że nie jest to miejsce, w którym pacjenci „tylko odchodzą”. Tutaj po prostu toczy się życie. Osoby, które
z nami przebywają, są wielokrotnie bardziej zaangażowane w codzienność niż we własnym domu. Jest coraz lepiej.

 

 Wszyscy znamy ogólnopolską kampanię „Hospicjum to też życie”. Ona przypomina nam o życiu jako darze. O życiu od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Nie ma chyba bardziej wymownego miejsca, które by to przesłanie realizowało...

 

Zgadza się. Przyjmujemy wszystkich i wszystkimi się opiekujemy. Postępujemy tak, jak nasza Matka Założycielka - Matka Maria. Ona nie zwracała uwagi na pochodzenie czy wyznanie. Zajmowała się po prostu potrzebującymi. I tak bardzo umiłowała tych, których każdy by odrzucił. Dlatego nasza pomoc jest szczególnie zwrócona na tych, o których nikt już nie pamięta. Od powstania Zgromadzenia minęło już ponad 170 lat. Jednak mimo tego, że czasy są inne, zawsze znajdą się ci, którzy będą potrzebowali naszego wsparcia. Ludzie często umierają w głodzie i nędzy. Jednak kiedy znajdą sie u nas, kończą życie w godny sposób. Jakiś czas temu trafił do nas młody człowiek - żaden szpital nie chciał otworzyć przed nim drzwi. My bez wahania odpowiedzieliśmy - że możemy się nim zaopiekować, choćby od zaraz! Ogromną radością było dla mnie to, że przyjął sakramenty. Oczywiście, potrzeba było na to trochę czasu, ale pojednał się z Bogiem, rodziną i odszedł w spokoju. Ja nazywam nasze hospicjum „domem” i chorzy też je tak traktują. Mówią, że mają tutaj taki „przedsionek nieba”.

Jak duże jest hospicjum w Złotowie? Ilu pacjentów ma pod swoją opieką?

 

Mamy pięćdziesiąt miejsc. W tej chwili przebywa u nas czterdzieści osób dorosłych
i dwanaścioro dzieci. Jest oddział dziecięcy, zakład opiekuńczo-leczniczy dla dorosłych
i hospicjum. Staramy się przyjmować wszystkich. Taki jest nasz charyzmat. Wiadomo, że na działalność są potrzebne pieniądze. Mamy jednak dziecięce zaufanie do Pana Boga
i wierzymy, że On się zatroszczy o nasze potrzeby. Nasze zgromadzenie, tak jak wiele innych, boryka się z problemem braku powołań. Co ciekawe, przyjęłam ostatnio trzech bezdomnych i zaraz potem dowiedziałam się, że do Zgromadzenia zgłosiły się trzy dziewczyny. Opieka nad chorymi jest naszym priorytetem i otrzymujemy od Pana Boga dowody na to, że Jemu się to dzieło podoba.

 

Hospicjum to dla Siostry nowe doświadczenie w codziennej posłudze?

 

Moją pierwszą placówką było właśnie to hospicjum. Razem z siostrą Kingą przyjmowałam pierwszą pacjentkę - tu, w Złotowie. Teraz, po czternastu latach, jest to na pewno dla mnie nowe doświadczenie. Wcześniej byłam pochłonięta katechezą wśród młodzieży i dzieci, którym całkowicie się poświęciłam. Jednak tutaj czuję się jak w domu. Pamiętam, że kiedy składałam podanie do naszego Zgromadzenia z prośbą o przyjęcie, na zadane mi pytanie - dlaczego do elżbietanek, odpowiedziałam, że pragnę zajmować się chorymi. Czuję się za nich odpowiedzialna. Oni są dla mnie najważniejsi. Potem są wszyscy inni.

 

Współczesny świat często nie chcę słyszeć o cierpieniu. Czym dla siostry jest kontakt
z osobą chorą?

 

Jest ogromnym darem. Ludzie często pojmują cierpienie jako karę od Pana Boga. Jednak tak nie jest. Trzeba mieć świadomość, że cierpienie jest również wpisane w nasze życie. Sama, kiedy chorowałam, cierpiałam, doświadczałam głębszej refleksji i pytania - dokąd to moje życie zmierza? Człowiek na co dzień goni za czymś, organizuje różne akcje, ale zapomina, dla Kogo to wszystko robi. Zatem obcowanie z cierpieniem chorych, których mam pod opieką, jest darem. Powtarzam im, żeby starali się te trudne chwile ofiarować Panu Bogu. Na pewno wiara pomaga. Mamy w hospicjum takie osoby, które są daleko od Boga i widzę, jak ciężko jest im przyjąć to cierpienie.  

Piętnaście lat to czas podsumowań, ale i wytyczania dalszych kierunków. Czego siostra życzyłaby sobie oraz swoim pracownikom, wolontariuszom i pacjentom?

Mamy około pięćdziesięciu chorych i tylu samo pracowników. To również niezliczona liczba wolontariuszy. Na pewno mam pragnienie, aby ci chorzy jeszcze bardziej zbliżyli się do Boga. To jest pierwsze zadanie dla mnie jako siostry, aby chorzy przyjęli Boga. By ci, którzy przechodzą na tę lepszą stronę życia, byli z Bogiem pojednani.

 

 

 

« Powrót

Hospicjum Sióstr Św. Elżbiety, ul. Panny Marii 7, 77-400 Złotów
tel./fax 67 263 28 60
E-mail: hospicjum@hospicjum-zlotow.pl